Wszystko o projektach Erasmusa co musisz wiedzieć

Wszystko o projektach Erasmusa co musisz wiedzieć

Jest 26 czerwca 2015, godzina 21:50, koła samolotu dotykają płyty lotniska w Lublanie. Wita mnie rześkie, górskie powietrze, perspektywa dobrze rozpoczynających się wakacji i poczucie, że moje podróżowanie właśnie zyskało zupełnie nowy wymiar. Kurczę, zakochuję się już w samym słoweńskim słowie aerodrom, to znaczy lotnisko. Wsiadam do autobusu i dwie godziny później docieram do hostelu Kurent w maleńkim miasteczku Ptuj i wprowadzam się do małego, kolorowego pokoju, który przez kolejny tydzień będzie moim domem. Rozpoczyna się moja przygoda z Erasmusem.

O projektach erasmusowskich można by mówić i mówić w nieskończoność. Mimo to w całym polskim internecie nie ma póki co podobnego wpisu. Dlaczego? Nie mam pojęcia.

Na początku odpowiem więc trochę, o co w tym wszystkim chodzi i zrobię mały autocytat (o projektach pisałam już kiedyś w tym poście): Nie każdy o tym wie, ale wyjazdy na studia z Erasmusa są tylko maleńkim czubkiem góry lodowej funduszy, jakie ten program przeznacza na opłacanie młodym ludziom różnych fajnych rzeczy. Podpowiadam więc: warto wiedzieć, że tymi fajnymi rzeczami są są nie tylko wyjazdy na studia, z którymi Erasmusa kojarzy 80% studentów. Kolejne 19% być może wie jeszcze o możliwościach wyjazdu na praktyki, lecz niestety tylko pozostały, niewielki 1% kiedykolwiek usłyszał o wymianach młodzieżowych czy szkoleniach. A co najlepsze – żeby na nie wyjechać, nawet nie trzeba być studentem.

W skrócie: projekty z Erasmus+ to kilkudniowe wyjazdy, w których udział biorą osoby z co najmniej dwóch państw będących członkami programu. Zakwaterowanie, wyżywienie oraz zapewnienie środków na podróż dla uczestników jest finansowane przez Unię Europejską. Czyli: nie dość, że jedziesz za darmo i poznajesz fajnych ludzi, to jeszcze masz możliwość wszechstronnego rozwoju – od nauki angielskiego, przez kształtowanie umiejętności miękkich, aż po zdobywanie wiedzy merytorycznej przekazywanej na warsztatach. O czym są warsztaty? Mogą być właściwie o wszystkim – o zdrowym trybie życia, sporcie, edukacji, imigrantach, uzależnieniach, edukacji seksualnej, prawie, fotografii, tańcu, grach terenowych.

Kto może pojechać na projekt? Każdy, kto ma chęci, mieści się w danym przedziale wiekowym (zwykle 18-30 lub 18-25) i zgłosi się do organizacji wysyłającej. Wysyłasz aplikację, dostajesz wiadomość, że się dostałeś i kupujesz bilety. Żadnych dokumentów, zaświadczeń, papierów. No, może co najwyżej jakiś krótki regulamin do podpisania. No i teraz nurtujące pytanie, które się tutaj nasuwa: to gdzie jest haczyk? Odpowiedź brzmi: nie ma haczyka. Jedyną rzeczą, do której najczęściej jesteś zobowiązany, jest późniejsze przesłanie relacji i zdjęć z wyjazdu do organizacji wysyłającej. Czasem trzeba też zapłacić małą cegiełkę, zazwyczaj w wysokości 30-100 zł (najczęściej jako formę zabezpieczenia, że nie się rozmyślisz w ostatniej chwili). Erasmus czasem zwraca też za jedzenie przywiezione na wieczorek kulturalny (poza alkoholem – nie ma aż tak dobrze!).

Skoro więc nie chodzi tu o pieniądze, to o co? O integrację. O to, że jak raz poznasz kogoś fajnego z Turcji, to nie będziesz potem mówić, że wszyscy Turcy to chamy i brudasy. Że nie będziesz uważać, że w takiej Macedonii to pewnie nic ciekawego nie ma, bo masz tam znajomych, którzy mnóstwo ci o niej opowiadali. Że zyskasz okazję, aby dowiedzieć się, że w Estonii w całym kraju mają darmowy Internet i że wiele znanych “polskich” kawałków to w rzeczywistości covery piosenek pochodzących z dawnej Jugosławii (hm, to akurat dość smutna wiedza). W końcu o to, że nauczysz się czegoś, czym będziesz mógł się potem podzielić w swojej organizacji, w swojej społeczności.

No to w końcu: jak wyjechać na projekt z Erasmus+? Najbardziej ogólnie rzecz biorąc, trzeba się zgłosić do organizacji wysyłającej. Projekty organizowane są przez NGO i nie ma możliwości, aby wyjechać indywidualnie. Co zrobić, jeśli w żadnej nie działasz? Nic straconego – wiele organizacji wysyła uczestników spoza swojego grona i rekturuje ich po prostu w sieci. Jasne, czasem zdarza się, że w ten sposób na projekt pojedzie ktoś, kto ma bardzo mgliste pojęcie o tym, czym zajmuje się dane NGO. Najczęściej jednak jadą naprawdę fajne osoby i często wystarczy mała selekcja, aby stwierdzić, czy dany uczestnik naprawdę jest zainteresowany projektem, czy chce tylko pojechać na darmowe wakacje.

No i najważniejsze: gdzie szukać projektów? Właściwie to… nie wiadomo. Nie ma żadnej bazy ani strony, na której byłyby umieszczone wszystkie oferty. Najlepiej więc zaglądać na grupy na Facebooku i sprawdzać, czy coś ciekawego się nie pojawia. Najtrudniej jest pojechać na pierwszy projekt. Potem idzie z górki, bo łapiesz kontakty i zdarza się, że ludzie, których poznajesz, zapraszają cię na kolejne wyjazdy. Przykładowo: w Słowenii poznałam Wojtka, który dał mi namiary na organizację, która wysłała mnie do Turcji, gdzie poznałam Bartka, który polecił mnie na projekt na Węgrzech, i tak dalej.

Dlaczego szczęścia? Bo sama aplikacja wcale nie oznacza od razu, że wyjedziesz – liczba miejsc na projektach jest w końcu ograniczona. Niestety – najtrudniej mają tu dziewczyny, bo chętnych facetów zawsze jest mniej. Nie raz dostałam odpowiedź: sorry, zgłosiło się 30 lasek i tylko jeden chłopak i szukamy teraz na asap drugiego. Dlatego też, jeśli jesteś dziewczyną, jest większe prawdopodobieństwo, że dostaniesz się na projekt do Rumunii, Słowenii albo Macedonii, a nie Portugalii, Grecji czy Włoch. I musisz wiedzieć, że te pierwsze państwa nie są w żaden sposób gorsze. Odwiedzanie takich miejsc to najlepszy sposób na poznanie danego kraju z zupełnie innej strony, a jeśli do tego jeszcze projekt jest fajnie zorganizowany, to jesteśmy w domu, to jest: na Erasmusie z krwi i kości.

Co jeszcze można robić w ramach Erasmusa? Mnóstwo rzeczy. Są jeszcze EVSy, wyjazdy poza Europę, a nawet… możliwość organizowania własnych projektów. Każde z tych zagadnień to temat na oddzielny wpis – tyle można by mówić o tym programie. Zanim jednak zaczniecie, uwaga: Erasmus wciąga!

Keep calm and love Erasmus. To jak? Kto chętny?

Dodaj komentarz