Czy możliwe jest stworzenie dobrej gry RPG, która jest jednocześnie debiutem pewnego studia? Świetnym przykładem będzie Kingdoms of Amalur: Reckoning.
Kingdoms of Amalur: Reckoning zostało stworzone przez 38 Studios, dla którego jest to pierwszy project na tak wielką skalę. Wydawać by się mogło, że jeśli przygoda ze światem gier rozpoczyna się od konkurowania na świetnie obsadzonym rynku RPG, to szanse na sukces są minimalne. Aby nie dać się zmieść z cyberprzestrzeni, postanowiono zaangażować w projekt dość mocną ekipę. Szefem przedsięwzięcia został bowiem Ken Rolston, który odpowiedzialny był za tworzenie Morrowinda i Obliviona, Todd’a McFarlane’a – artystę i twórcę Spawna oraz R. A. Salvatore’a – pisarza, który wykreował świat ukazany w grze.
Zacznijmy więc od początku, który polega na stworzeniu własnej postaci. Możliwości nie są wprawdzie zbyt rozbudowane, jednak rasa, płeć i wygląd pozwalają choć częściowo dostosować bohatera do naszych oczekiwań. Następny krok to wstęp do dość ciekawej fabuły. Budzimy się w stercie trupów, a jak się okazuje, zostaliśmy wskrzeszeni w wyniku pewnego eksperymentu. Dziwne są dwie rzeczy. Po pierwsze, dlaczego to właśnie nas przywrócono do życia, po drugie, każdy z mieszkańców Amalur posiada swoje Przeznaczenie, którego nie można zmienić, wyjątkiem jest nasza postać, która tylko teoretycznie błąka się po świecie bez celu.
Rozgrywka w Kingdoms of Amalur: Reckoning jest bardzo podobna to Fable, jednak odniesłem wrażenie, że więcej w niej wyważenia między różnymi elementami. Wykreowany świat jest ogromny i zróżnicowany. Bardzo pozytywne wrażenie robi fakt, że nie ważne w jaki zakątek wejdziemy, a prawie na pewno spotka nas tam coś ciekawego. Szkoda tylko, że mapa budowana jest na zasadzie korytarzy, a brak możliwości chodzenia po górach, znacznie obniża otwartość świata.
Jeśli Amalur może pochwalić się tak dużym rozmiarem, to logiczne jest, że ilość zadań, postaci i ekwipunku musi być równie duża. I tak rzeczywiście jest. Czas potrzebny na wykonanie wszystkich misji to około 200 godzin. Różnorodność broni, pancerza, czarów i postaci napotkanych na naszej drodze, także jest przeogromna. Żeby jednak nie było zbyt pięknie, grze brakuje nieco charakteru. Choć każda misja różni się od poprzedniej, to po pewnym czasie zapominamy, co robiliśmy wcześniej. Podobnie jest z napotkanymi bohaterami. Wszystko jest na swoim miejscu, jednak brak tego „czegoś”.
Na szczęście lepiej jest z naszą własną postacią. Duże możliwości rozwoju sprawiają, że Amalur poczuje potęgę naszego podopiecznego. Do dyspozycji mamy 3 drzewka rozwoju, a żadne z nich nie wyklucza kolejnego, co daje swobodę w stworzeniu najpotężniejszego bohatera, łączącego w sobie cechy potężnego wojownika, przebiegłego łotrzyka i maga. Trzeba przyznać, że przełożenie umiejętności na walkę to niesamowita sprawa. Sposób sterowania jest dość prosty i z pojedynczymi przeciwnikami nie powinniśmy mieć problemu, jednak w przypadku większych grup lub potężniejszych stworów, sprawne wykorzystanie czarów i broni wymaga sporego sprytu i szybkiego myślenia. Po wygranej potyczce jest już tylko satysfakcja i ogromna frajda.
Baśniowy świat Kingdoms of Amalur: Reckoning uzupełnia nieco cukierkowa grafika, która chyba lepiej sprawdziłaby się w grach typu MMO. Mimo wszystko lokacje wyglądają ciekawie i wszystko trzyma poziom, więc trudno o jakieś większe zarzuty. Takie rozwiązanie pozwoliło też na lekkie przymrużenie oka wobec niektórych kanciastości, bo nie da się ukryć, że te się w grze pojawiają.
Dość dobrze wypada ścieżka dźwiękowa, które zarzucić można chyba tylko to, że po pewnym czasie staje się zbyt monotonna. Owszem, pozwala to wczuć się w klimat i aktualne wydarzenia, budząc jednoznaczne skojarzenia z daną sytuacją, jednak zakładając np. 150 godzinę grania i ten sam utwór podczas każdej potyczki – można zwariować. Szkoda także tego, że gra nie doczekała się polskiej wersji językowej, która na pewno pozwoliłaby odnieść tej produkcji większy sukces na naszym rynku.
Kingdoms of Amalur: Reckoning to naprawdę świetna i niebywale wciągająca gra. Nie prezentuje ona może poziomu Skyrima, jednak sam fakt, iż mogłaby spokojnie wygrać rywalizację z serią Fable, daje do myślenia. Szkoda tylko, że dystrybutor dość niedbale potraktował debiutantów, nie zapewniając grze odpowiedniego wsparcia marketingowego, które jest niezbędne, aby przebić się na rynku RPG. Szkoda tym bardziej, że Kingdoms of Amalur: Reckoning miało na to duże szanse.