Kiedy koronawirus rozszalał się dookoła zaczęto mówić o tzw. odporności stadnej. Na czym polega i czego właściwie dotyczy ten termin? Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
Najpierw przypomnijmy sobie jak działa nasz układ immunologiczny. Tworzą go dwa rodzaje odporności: wrodzona oraz nabyta. Odporność wrodzona to ta, z którą się rodzimy – rozpoznaje ona sytuację, w której nasz organizm jest atakowany przez „obce” ciała, które należy zniszczyć. Nie identyfikuje ona poszczególnych patogenów, ale od siły ich reakcji na organizm zależy także stopień rozwoju reakcji obronnych organizmu. Natomiast na reakcje precyzyjną, wykrywającą konkretnego „obcego” (jego antygeny) pozwala dopiero układ swoistej odpowiedzi immunologicznej. Tworzy się on podczas zakażenia lub „wyczulenia” organizmu na dany antygen, podczas podania odpowiedniej szczepionki. Powstają wtedy swoiste przeciwciała, które rozpoznają antygeny przeciwnika, wiążą się z nimi i niszczą.
W przypadku koronawirusa nie mamy przeciwciał, które pomogły by organizmowi go zwalczyć. Dopóki nie wytworzy się odporność stadna, wirus ma ogromne pole do popisu – namnaża się w organizmie gospodarza, a ten przekazuje go dalej. Wspomniana odporność stadna to stan, kiedy 70-80 procent populacji ma przeciwciała na dany patogen. Istnieją dwa sposoby na uzyskanie takiego stanu: naturalny i sztuczny. Naturalny sposób to po prostu liczne zakażenia – po pewnym czasie, kiedy większość populacji zwalczy wirusa będą pojawiały się jedynie pojedyncze przypadki zachorowań. Nie można jednak wykluczyć przypadków ciężkiego przebiegu choroby i zgonów. Zmniejszy się jedynie liczba chorych. Sztuczny sposób uzyskania odporności stadnej to podanie szczepionki – choć jest ona już dostępna nadal krążą wokół niej sprzeczne informacje, a przede wszystkim odczucia pacjentów.
Dzięki odporności stadnej uzyskanej sztucznie, poprzez wprowadzenie obowiązkowych szczepień chronimy osoby, którym nie można podać wakcyny: najmłodsze i obarczone chorobami. Pozwala to na ograniczenia, a nawet zupełne wyeliminowanie niektórych chorób. Do tej pory udało się w ten sposób zwalczyć, np. błonicę. Na początku lat 50. Doprowadziła do zgonu ponad 2 tysięcy osób. Po wprowadzeniu obowiązkowych szczepień dla dzieci i młodzieży w 1960 roku problem został rozwiązany. Podobnie było w przypadku polio – również doprowadziła do wielu zgonów, a ogromna ilość dzieci, które przeżyły do końca życia pozostały inwalidami. Dzięki masowym szczepieniom w Polsce od 30 lat nie stwierdzono ani jednego zakażenia.